Na Wspólnej, odcinek 3692: Kamil i matka Anny dowiedzą się, że Kolenda nie żyje! Sekcja zwłok wykaże dlaczego Ania zmarła podczas porodu - ZDJĘCIA, ZWIASTUN
Mam przyjaciółkę doulę. No, nawet nie jedną, ale pisząc to myślę o tej jednej. To, co szanuję i niezmiennie podziwiam w niej, to fakt, że jest dyskretna. Po czym poznaję, że pojechała do porodu – ma wyłączony telefon. Nie pisze na Facebooku statusów, że jedzie do porodu, nie wrzuca zdjęć z drogi do szpitala ani małych stópek dzieci, które rodzą jej klientki. Nie powie mi nic, nawet jak zapytam jak było. I za to, mam do niej ogromny szacunek. Po co człowiek pisze plan porodu? Dlaczego kobieta przed porodem spisuje najistotniejsze kwestie dotyczące tych kilku – kilkunastu godzin życia, zanim jeszcze pojedzie na porodówkę? Dlaczego nie podejmuje tych decyzji w trakcie porodu? Dlaczego oczytane i pewnie siebie matki nagle zgadzają się na dokarmianie bez wskazań, dlaczego wypluwają sok, bo im salowa powiedziała, że od tego będą kolki jak dobrze wiedzą, że nie będzie od tego nawet jednego bąka? Ponieważ, co z resztą na pewno wiecie, okres porodu i okres poporodowy jest dla rodziny czasem wyjątkowym i bardzo wrażliwym. To okres zachwiania równowagi, okres pewnego kryzysu gdzie kobieta jest wrażliwa i podatna na wpływy z zewnątrz nawet, jeżeli jest na co dzień twarda i asertywna. Jestem pewna, że plan porodu chroni kobietę i dziecko przed podejmowaniem decyzji nieracjonalnych albo takich, których nigdy w życiu nie podjęłaby w normalnych okolicznościach, kiedy miałaby możliwość spokojnej i obiektywnej oceny sytuacji. Dlatego uważam, że każdy plan porodu i każdą umowę z położną czy doulą należy uzupełniać (chociaż powinno być to jasne jak słońce) o klauzulę ochrony prywatności rodziny. Przed porodem, na trzeźwo ocenić czy chcemy, żeby jakiekolwiek informacje na temat naszego porodu i jakiekolwiek zdjęcia były publikowane w mediach społecznościowych osób, które pracują wokół porodu. Pomyśleć o tym zawczasu. Na trzeźwo przed porodem oceńmy naszą wolę, naszą sytuację. Czy chcemy, żeby doula której płacimy za wsparcie niemedyczne przy porodzie oznajmiała na Facebooku, że jedzie do porodu, lub pokazywała zdjęcia nas, naszego dziecka? Czy chcemy, żeby położne czy lekarze (którzy tak jak my są młodzi i obecni w mediach społecznościowych) ujawniali jakiekolwiek fakty/fragmenty informacji z naszego porodu w swoich kanałach społecznościowych? To jest znak naszych czasów. Ochrona naszego wizerunku, wizerunku dziecka, prawa do intymności i tajemnicy lekarskiej jest dla nas ważniejsza niż kiedykolwiek indziej. Jeżeli wiedziałabym, że mój lekarz omawia, nawet anonimowo, moje badania krwi na swoim Fejsie to bym go zmieniła i to bardzo szybko. Czuję też, że chwalenie się cudzym porodem w mediach odbiera nam – matkom, których te porody dotyczą, pewną wiarę w to, że poród właśnie należy do nas. Że to nie doula rodzi z nami dziecko, nie położna z nami rodzi, że to nie jest dziecko żadnej z nich – to my kobiety rodzimy dzieci, dzieci są nasze – mamy i taty. Mówienie o tym, że z mamą rodzi cały personel wokoło (co brzmi zabawnie) jest pierwszym krokiem do późniejszych tekstów lekarzy, że „Odstawiamy dziecko od piersi”, „Rozszerzamy dietę” tak jakbyśmy to całe rodzicielstwo robiły na spółkę ze służbą zdrowia. Tymczasem, co smutne i trochę przerażające, mojej znajomej gratulowano na Facebooku narodzin, bo towarzysząca jej osoba ogłosiła to światu zanim cokolwiek napisała o tym komukolwiek – nawet rodzinie. Pytanie „Czy mogę wrzucić zdjęcie na Fejsa” pojawia się niestety coraz częściej w momencie kiedy kobieta właśnie miała szyte krocze, odchody poporodowe intensywnie się jej sączą, a jej biust rozpoczyna laktację. Kiedy jest zmęczona, nieraz obolała lub nadal działają w jej organizmie leki. To jest moment, kiedy pytanie o to czy pozwolimy na ujawnienie tak intymnego fragmentu naszego życia jakim jest poród, czy kilkugodzinnego wizerunku dziecka jest w mojej opinii, bardzo nie na miejscu i takie pytania do rodziców w tym kryzysowym momencie padać nie powinny. Jest to przekroczeniem pewnych granic, których osoby profesjonalnie pracujące z rodzącymi nie powinny robić. Czas na takie ustalenia jest przed porodem, na spokojnie w planie porodu. Nie o to tylko chodzi żeby nie upubliczniać wizerunku. Równie ważne jest to jak o porodzie kobiety mówimy i kim w nim jesteśmy jako profesjonaliści. Przyznaję, że odpycha mnie komentowanie porodu przez osoby wspierające i przyjmujące poród tak jakby to było ich wydarzenie. „Rodzimy”, „moje maleństwo”, „rodziłam dzisiaj z mamą Krzysia”, „mam poród”, „jadę rodzić”… nie mogę przejść obok tego obojętnie. To kobieta rodzi dziecko – kobieta. Może rodzić z doulą, położną, lekarzem, ale ani doula, ani położna, ani lekarz nie rodzą z nią. Oni wspierają, pomagają i dbają o bezpieczeństwo porodu – ale nie rodzą. Dzieci urodzone nie są dziećmi położnej, douli ani lekarza – to dzieci mamy i taty. Ktoś może powiedzieć, że to tylko słowa, że tak się tylko mówi no i przecież dobrze wiemy, że rodzi kobieta i to jest jej dziecko. Nie zgodzę się. Słowa mają ogromną moc. To słowa – a szczególnie te które dotyczą naszych najbardziej intymnych relacji oddziałują na nasze życie. Kobietom systematycznie odbiera się wiarę w siebie i własne ciało. Mamy zajebiste problemy z laktacją w Polsce, 40% cesarskich cięć, mówienie więc, że doula rodzi lub położna rodzi z matką jest odbieraniem kobietom kolejnej porcji ich zdolności. Uwierzcie mi – bez douli i bez położnej większość z was też by urodziła dziecko. Położne, lekarze – oni dbają o bezpieczeństwo wasze i dziecka w trakcie porodu, doule wspierają was w czasie porodu i po nim, ale nie – to nie oni rodzą dzieci i to nie są ich dzieci i najwyższy czas, żeby teraz w epoce bogatego wirtualnego życia w końcu postawić sprawę jasno. To nie ich ciała stworzyły dziecko w brzuchu mamy, to nie ich ciała przygotowały się do karmienia i to nie oni będą dziecko, karmić, przewijać, opiekować się nim. To ty – kobieta i matka – masz tą wyjątkową i jedyną w swoim rodzaju siłę, która sprawia że na świecie pojawia się nowy człowiek. Oczywiście, co innego, jeżeli taka decyzja – o ujawnieniu fragmentów z tego wydarzenia, wynika z wcześniejszej i obopólnej zgody. Kiedy zostało to ustalone wcześniej. Ale po fakcie już jest na to za późno… Kiedy rodzice są w pełni świadomi tej decyzji, a nie zaskoczeni pytaniem „Czy mogę foto?”. Kiedy mamy przy sobie doulę, która pomagała przez cały poród, cudowną życzliwą położną i wspaniałego lekarza, to w momencie kryzysowym, uczucie wdzięczności sprawia, że nie tylko trudno nam odmówić takiej zgody, ale wręcz możemy czuć się zobowiązane do wyrażenia tej zgody bo czujemy, co naturalne, wdzięczność za pomoc i wsparcie. Wykorzystywanie tego momentu jest w mojej opinii nieprofesjonalne. Zaskakiwanie takim pytaniem – nadużywaniem swojej pozycji. Poród i połóg nie jest czasem na to, żeby o to pytać. Dlatego też, jest to punkt, który ze względu na czasy w jakich żyjemy powinien znaleźć się w planie porodu lub umowy np. z doulą czy położną. Oświadczenie woli dotyczące ochrony naszych danych, wizerunku, tajemnicy lekarskiej i informacje, że nie chcesz (lub chcesz) żeby ktoś pytał cię w tym okresie, jakże wrażliwym, o decyzje dotyczące tych kwestii. Kiedy będzie to oświadczenie – ten element planu porodu lub umowy, podpisane przez was – rodziców i wręczone odpowiedniej osobie to będziecie mieć pewność, że nie będziecie musieli się tym martwić. Będziecie pewni że podjęliście tą decyzję świadomie. Rozumiem, że dla osób, które potrzebują wykazać się doświadczeniem i umiejętnościami w zakresie tego co robią zawodowo wokół porodu, pewnego rodzaju portfolio jest dość istotne. Pokazuje, że kobiety ufają tej osobie i wybierają ją do towarzyszenia i pomocy w porodzie. Ale matka to nie portfolio – matka to klientka. Można to zrobić inaczej – nie wymagając od kobiety w porodzie czy zaraz po nim podejmowania decyzji w tak istotnych sprawach jak ochrona prywatności, intymności i wizerunku dziecka. Wystarczy przed porodem spisać to w umowie i umówić się na referencje od rodziców po porodzie. Sposób i miejsce uzyskania tych referencji można ustalić na spokojnie podczas tych kilku spotkań przedporodowych, które i tak mają miejsce.
ኄቢесиժо ροճениዎасв зоктፆшυከχ аቹ цωтаճይч
Рсукէсвա уО κавαхըсл ዡвсጿцըγኇцу
ንደዷοрጊከеጺե ζι усሸшеπθЗθ πο аኂатωτυ
ፑвէպ ևՈւኑዦтተжυж ፀዒи ጬстор
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl. Pierwsze decyzje Szymona Hołowni. Włodzimierz Karpiński wychodzi na wolność! Do czego doprowadzi uchwała unieważniająca wybór sędziów TK? Ostre słowa polityka; Sąd nie zgodził się z decyzją Trzaskowskiego. Prezydent stolicy nie chciał marszu "Stosują przemoc i tortury". Zdjęcie archiwalne z pierwszego porodu Anny Wibig – fot. mąż fotografki Wiele wydarzeń w życiu można przełożyć, ale narodzin dziecka nie. Obecnie, w stanie zagrożenia epidemiologicznego, w wielu szpitalach porody rodzinne zostały wstrzymane oraz zakazano odwiedzin. Czy to oznacza, że nie będziemy miały żadnej pamiątki fotograficznej z dnia narodzin? Niekoniecznie! Z inicjatywy fotografki porodowej Ani Wibig powstała akcja #zdjeciaznarodzin_razemdamyrade. Anna Wibig z Obiektywnie Najpiękniejsze poprzez media społecznościowe ogłosiła niezwykłą akcję: Kochane Kobiety wiem, że narodziny dziecka nie będą wyglądać tak, jak sobie planowałyście. Pewnie jesteście zmartwione, może nawet przerażone jak to będzie bez męża/partnera/douli. Niestety nie da się przełożyć narodzin na czas, kiedy skończy się zakaz porodów jednak przekonana, że nawet w tym czasie poród możecie przeżyć pięknie i można go również zapamiętać najpiękniej, jak to jest możliwe. Dlatego zrodził się w mojej głowie pomysł akcji „Zdjęcia z narodzin – razem damy radę” (#zdjeciaznarodzin_razemdamyrade ), do której dołączyły fotografki ze Społeczności Zaufanych Fotografek Porodowych oraz inne fotografki dziecięce i rodzinne. Zobacz też: Kobiety, które obecnie rodzą dzieci, mogą wysłać kilka zdjęć z narodzin do wybranej fotografki biorącej udział w akcji. Znajdziesz je, wpisując na Facebooku hasztag akcji #zdjeciaznarodzin_razemdamyrade. Fotografki podejmą się nieodpłatnie profesjonalnej obróbki zdjęć tak, aby wydobyć z nich całe możliwe piękno. Jeśli ktoś będzie chciał się odwdzięczyć za ich prace, może wpłacić datek na Fundację Rodzić po Ludzku. Co zrobić, żeby wziąć udział w akcji: ❤️ Poproś położną, bądź kogoś z personelu o zrobienie kilku zdjęć podczas narodzin lub w pierwszej dobie (najlepiej ustaw format RAW, bądź DNG w aparacie/smarfonie). ❤️ Wybierz 3-5 ujęć najlepszych wg Ciebie. ❤️ Wybierz fotografkę, która bierze udział w akcji. Skontaktuj się z nią i ustalcie, jak możecie przesłać jej zdjęcia do edycji. ❤️ W post produkcji fotografka zrobi, co będzie możliwe, żeby podkreślić piękno tych chwil na wybranych przez siebie zdjęciach, które jej prześlesz. ❤️ Jeśli będziesz chciała się odwdzięczyć za pracę fotografki, wpłać dowolny datek na konto Fundacji Rodzić po Ludzku z tytułem naszej akcji w opisie przelewu. ❤️ Zdjęcia nie będą publikowane ani używane przez fotografki w żadnym celu, chyba że wyrazisz na to zgodę. ❤️ Jeśli będziesz sama publikować takie zdjęcie, to oznacz go hashtagiem #zdjeciaznarodzin_razemdamyrade. Więcej o założeniach akcji dowiesz się tutaj: ZDJĘCIA Z NARODZIN – RAZEM DAMY RADĘ#zdjeciaznarodzin_razemdamyradeKochane Kobiety wiem ze narodziny dziecka nie będą wyglądać tak jak sobie planowalyscie. Pewnie jesteście zmartwione, może nawet przerażone jak to będzie bez męża/partnera/douli. Niestety nie da się przełożyć narodzin na czas kiedy skonczy się zakaz porodów jednak przekonana że nawet w tym czasie poród możecie przeżyć pięknie i można go również zapamiętać najpiękniej jak to jest możliwe. Dlatego zrodził się w mojej głowie pomysł akcji "Zdjecia z narodzin – razem damy radę" (#zdjeciaznarodzin_razemdamyrade ) do której dołączyły fotografki ze Społeczności Zaufanych Fotografek Porodowych oraz inne fotografki dziecięce i fotografki w tych dniach też nie będą mogły Wam towarzyszyć. Natomiast w ramach naszej akcji podejmiemy się profesjonalnej obróbki zdjęć które zrobicie same, dzięki położnej albo dzięki mamie na łóżku obok na poporodowej. Zdjęcia moga być zrobione podczas oczekiwań na dziecko, z narodzin bądź z pierwszych chwilach po narodzinach – w szpitalu albo z porodu domowego. Chcemy użyć swoich najlepszych umiejętności w post produkcji i wydobyć z tych zdjęć możliwe najpiękniejszą pamiątke, która ozdobi Wasze domowe albumy. Uruchamiamy możliwość wysyłania do nas kilku ujęć, które my w ramach solidarności z Wami poddamy edycji. Będzie nam bardzo miło jeśli w ramach solidarności z kobietami, jako formę podziękowania za nasza pracę zechcecie przekazać dobrowolny datek na Fundację Rodzić po Ludzku. Szczegóły w LiVE ❤️ w komentarzach pod Live znajdziecie skrót zasad akcji dla Mam, dla Fotografek/fotografów, linki do fotografek/fotografów którzy biora udział oraz pomoc jak zrobić zdjęcie w formacie RAW (DNG). W razie pytań piszcie! Fotografek szukajcie tez po hashtagu #zdjeciaznarodzin_razemdamyradeOpublikowany przez Obiektywnie najpiękniejsze Piątek, 13 marca 2020 O fotografii porodowej pisaliśmy niedawno w magazynie Chcemy Być Rodzicami. Polecamy wywiad „Fotografia porodowa od drugiej strony obiektywu” z numeru styczniowego magazynu >> KLIK << . Od dziś w promocyjnej cenie 1 zł! Dostęp dla wszystkich Wolny dostęp Ten materiał dostępny jest dla wszystkich czytelników Chcemy Być Rodzicami. Ale możesz otrzymać więcej posiadając Kontro Premium! Autor Alina Windyga-Łapińska Redaktorka portalu Chcemy Być Rodzicami. Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego. Kilka lat przepracowała w dziale HR zagranicznych firm produkcyjnych, podczas urlopu macierzyńskiego rozpoczęła przygodę z dziennikarstwem i social mediami. Przeczytaj również Jesteś dla nas ważna! Chcemy być z Tobą w kontakcie. Zapisz się do newslettera, aby otrzymywać wartościowe informacje oraz 20% rabatu na zakupy. Przygotujemy dla Ciebie coś ciekawego i możesz być pewna, że nie zasypiemy Cię mailami. Wyniki testu. 100 produktów. Instagram@klaudiahalejcio. Newsy. Klaudia Halejcio świętuje 2. urodziny córki. Pokazała też zdjęcia z dnia porodu. 03 czerwca 2023. Córka Klaudii Halejcio, Nel, skończyła już 2 lata! Na profilu influencerki nie mogło więc zabraknąć uroczych zdjęć małej dziewczynki. Odbieranie porodów w karetce nie jest zbyt częste. Tym bardziej jeśli jest to poród bliźniąt. Mimo, że ta sytuacja była zaskakująca dla ratowników, to z zimną krwią sprostali zadaniu. Akcja ratowników medycznych z Mszczonowa stała się w weekend hitem na Facebooku. Ich zdjęcia na którym pozują z bliźniakami ma już ponad 12 000 lajków. Akcja porodu zaczęła się podczas transportu do Warszawy. Zespół ratowników zdecydował na zatrzymanie karetki i przyjęcie porodu zaledwie 5 km od szpitala. Dzień dobry mile rozpoczynamy sobotni dzień – Udali się na wezwanie w dwóch wrócili do szpitala w piątkę – czyli poród bliźniaków w karetce :). “Pozdrowienia od ZRM W 06-14 Mszczonów 🙂 Zespół podstawowy – 2 osobowy. W dniu dzisiejszym na pokładzie naszej karetki przyjęliśmy poród bliźniaków (chłopcy). (34HBD). W skali Apgar 10 i 7. Mieliśmy 30 min. transportu do Wawy. Decyzja, że stajemy i rodzimy 5 km od szpitala Ratownicy przyznają, że znacznie częściej w karetce dochodzi do ratowania życia, niż do jego przyjmowania. Ratownik Medyczny jest często pierwszą lub ostatnią osobą którą zobaczy (człowiek w karetce) ~ Ratownik Kuba Niektórzy mogą myśleć, że to nic nadzwyczajnego i taka jest rola ratowników. Wystarczy jednak przeczytać kilka komentarzy pod postem ratowników, żeby zrozumieć, że taka reakcja chłopaków wcale nie jest oczywista. O tym, że poród bliźniaków nie jest łatwy i bardzo stresujący nawet w warunkach szpitalnych przekonuje jedna z mam: Ogromny podziw i szacunek dla ekipy i choć moje blizniaki urodziłam w szpitalu wiem jaki stres musiała przeżywać ekipa i mama szkrabów. Jestescie wielcy! ~ Agnieszka Inna przywołuje zupełnie odwrotny przypadek: A u nas odwrotny przypadek, co prawda już 25 lat temu pani zaczeła rodzić bliźnięta w karetce, Ratownik widząc wychodzącą główkę -spanikował i wepchnął ją z powrotem – dziecko zmarło, a drugie ma porażenie mózgowe – teraz już dorosły facet na wózku. Widzimy, ile znaczy reakcja ratownika. ~ Anna Dal nas jednak najbardziej szokujący jest komentarz jednej ze studentek ratownictwa medycznego: Od razu przypomniały mi się słowa pewnego lekarza na studiach. Nie chciało mu się prowadzić zajęć z gineglkologi i powiedział, że ratownicy są od przewożenia pacjentek do szpitala, a nie od odbierania porodów. Wielki prztyczek w nos dla tego typu lekarzy. Wspaniałe przyjęcie Michał, gratulacje również dla Twojego kolegi ~ Małgorzata My także gratulujemy chłopakom odważnej decyzji i wzorowo przeprowadzonej akcji. Rodzicom i bliźniakom życzymy dużo zdrowia!

Czy Waszym zdaniem zdjęcia z porodu to odpowiednia pamiątka? Komentujcie, a wcześniej zobaczcie najlepsze zdjęcia porodów Birth Photography Image Competition 2022. Polub nas na Facebooku!

O tym, jak wielkie kontrowersje może wzbudzić intymne zdjęcie, przekonała się niedawno polska blogerka SuperStyler, która opublikowała na Instagramie i swoim fanpage’u na Facebooku zdjęcie synka w kilka sekund po porodzie - umazanego krwią, z nieodciętą pępowiną, leżącego na jej brzuchu. Jedni dostrzegli w tym piękną chwilę: cud narodzin, dla innych było to "obrzydliwe" i zbyt naturalistyczne, kolejni wskazywali, że dziecko zostało przez swoją matkę potraktowane przedmiotowo: wystawione na spojrzenia obcych ludzi w chwili całkowitej bezbronności. Jednak Marta Lech-Maciejewska, autorka SuperStyler, nie była pierwszą internetową mamą, na którą spadły gromy za "nieodpowiednie" zdjęcie dziecka. Goły bobas w kąpieli, pierwsze samodzielne siusiu na nocniku, pupa i genitalia dziecka na tle pieluchy, niestety, z zawartością - tego typu zdjęcia nie są rzadkością i bywają ostro piętnowane. Nieistniejący już, a swojego czasu bardzo popularny, fanpage "Beka z mamuś na forach" wlepiał "Karne Brajanki" za opublikowanie na Facebooku zdjęć roznegliżowanych maluchów. Fundacja Dzieci Niczyje propagowała akcję, skierowaną do rodziców aktywnych w sieciach społecznościowych, pod hasłem "Pomyśl, zanim wrzucisz". Psychologowie, specjaliści, telewizyjne nianie i wszelkiej maści autorytety przypominały, że dziecko nie jest własnością rodziców i ma własną godność oraz prawo do intymności, a także że istnieją zagrożenia takie, jak pedofile, zbierający dostępne w sieci zdjęcia nagich dzieci. Wystarczy jednak zajrzeć na "mamusiowe" grupy na Facebooku czy jakieś internetowe forum tematyczne, by po chwili natknąć się na zdjęcie wanienkowe, nocniczkowe a nawet "artystyczną" fotkę łożyska tuż po porodzie! Choć trzeba przyznać, że przynajmniej na Facebooku, większość maminych mikro-społeczności ("Mamusie listopadowe 2016", "Mamusie z Elbląga", "Córeczki naszym szczęściem" itp.) ma obecnie status grupy zamkniętej i opublikowane w nich treści są widoczne tylko dla członków grupy. Oczywiście o dołączenie do niej przeważnie nietrudno. Większość aktywnych użytkowniczek ma już świadomość, że to, co trafia do internetu może być użyte przeciwko nim - działalność wspomnianego profilu "Beka z mamuś na forach" opierała się w dużej mierze na publikowaniu (i okrutnym wyśmiewaniu) różnych głupich, szokujących, uwłaczających godności dzieci postów, pochodzących także z zamkniętych społeczności. Zresztą to właśnie z powodu publikowania zrzutów ekranów z takimi prywatnymi treściami, Facebook w końcu zawiesił ten cieszący się sporym rozgłosem fanpage. Młode mamy - nawet jeśli wydają się wdzięcznym obiektem do żartów - często czują się po prostu osamotnione i przestraszone macierzyństwem, a w sieci szukają wsparcia i porad, także tych medycznych. Stąd w maminych społecznościach wiele barwnych opisów, a czasem także niezbyt przyjemnych w odbiorze zdjęć, kupek czy rozmaitych dziecięcych wysypek, które z pewnością powinien zobaczyć lekarz, a nie inne "mamusie". Świeże rodzicielstwo to także poczucie dumy z każdego osiągnięcia dziecka - choćby to była śmieszna mina albo ten nieszczęsny nocniczek - i chęć podzielenia się ową dumą z całym światem, a przynajmniej z kręgiem znajomych. Kolejną kategorią "wątpliwych" i budzących niekiedy niechęć zdjęć dzieci są ślicznie wystrojone i wystylizowane małe damy i kawalerowie, których wizerunkiem dysponują mamy o ambicjach blogerskich czy "szafiarskich", nazywane niekiedy "instamatkami", bo zdjęcia swych małych modelek publikują przeważnie na Instagramie. Jak we wszystkim - tu też można zachować rozsądek lub przesadzić. Część mam dba o to, by nie eksponować przesadnie twarzy dziecka, skupiając się na artystycznych walorach fotografii: kolorach, świetle, kadrze, stylizacji. Trudno uznać, że przekraczają w ten sposób jakąkolwiek granicę dobrego smaku czy intymności. Jednak specjaliści od bezpieczeństwa w sieci oraz psychologowie zgodnie twierdzą, że zanim opublikujemy jakiekolwiek zdjęcie dziecka w sieci, powinniśmy dokładnie sprawę przemyśleć. Wskazują dwa główne zagrożenia z publicznego udostępniania fotek: po pierwsze zdjęcia dostępne dla wszystkich są dostępne także dla pedofilów, kolekcjonujących obrazki z roznegliżowanymi dziećmi, po drugie zaś nasze dzieci rosną i za chwilę mogą się tych zdjęć zwyczajnie wstydzić, zwłaszcza jeśli na ich trop wpadną też koledzy ze szkoły i uczynią z "nocniczkowych" albo "wystrojonych" fotek przedmiot klasowych żartów. Dlatego, jeśli chęć wrzucenia zdjęcia dziecka jest przemożna, to warto najpierw zadbać o ustawienia prywatności tak, by zdjęcia było dostępne tylko dla znajomych, lub konkretnej, wybranej grupy, której życzliwości jesteśmy pewni. Innym pomysłem na zachowanie pełnego bezpieczeństwa jest, by, skupić się na osiągnięciach dzieci, a nie ich wizerunku: wysmarowany po pierwszym samodzielnym posiłku fotelik, koślawy rysunek czy pierwszy raz napisane własne imię są pięknymi i wzruszającymi dokumentami zmian i nie narażają dziecka na żadne negatywne skutki. Starsze dzieci, które same korzystają z internetu (i warto dbać o ich bezpieczeństwo w tymże, ustawiając w komputerze czy telefonie dozór rodzicielski - ale to zupełnie inny temat) często otwarcie i nad wyraz żywo protestują, gdy rodzice publikują coś bez ich zgody - nawet jeśli rodzicowi owo "coś" wydaje się urocze. Warto uświadomić więc sobie, że te młodsze też mają poczucie własnej godności, które może zostać zranione, gdy jakaś rodzicielska publikacja w sieciach społecznościowych przekroczy ich granice intymności. Z drugiej strony - wszyscy jesteśmy z pokolenia, które fotografowano w obowiązkowej pozie - bobas z gołą pupą na kocyku. Owszem, zazwyczaj zdjęcia te nie opuszczały rodzinnych albumów, ale swoje człowiek wycierpiał, gdy zdjęcia oglądały bliższe i dalsze przychodzące z wizytą "ciocie". Teraz krąg cioć i wujaszków z internetu znacząco się powiększył i należy zadać sobie pytanie, czy wszyscy są nam bliscy aż tak, by pokazać im rodzinne zdjęcia?
Co sądzicie o mężu, który zdaje via net bardzo szczegółową relację z porodu żony + załącza zdjęcia na których można obejrzeć: - ciężarną badaną przezpochwowo i rodzącą nagą w wannie? Widać wszystko krótko mówiąc. Kobieta jest w
zegar pokazuje tuż przed szóstą rano. Budzi mnie telefon. Dowiaduję się, że Piotrek postanowił zrobić rocznicową niespodziankę Rodzicom przychodząc na świat trochę wcześniej, niż przewidywali lekarze. Chłopak zadbał też o tatę, któremu łatwiej będzie zapamiętać dwie ważne daty: narodzin syna i ślubu. Niesamowite, ale kilka lat wcześniej, dokładnie szóstego czerwca Magda i Witek powiedzieli sobie sakramentalne „tak”, a ja towarzyszyłam im fotografując dzień ślubu! Dziś czeka mnie reportaż z porodu. Jest piękny, gorący czerwcowy poranek. To właśnie dziś stworzę kolejny reportaż z porodu, pełne emocji fotografie dnia narodzin. W duchu dziękuję Maluchowi, że wybrał początek dnia – będę miała lepsze światło 😉 Biorę plecak ze sprzętem, który jak to parę tygodni przed terminem porodu – jest w gotowości. Wsiadam do auta i już nie mogę się doczekać tych uczuć, tej miłości, które przyjdzie mi uwieczniać. Docieram do szpitala, w którym po nocy zaczyna się coraz większy ruch. W szpitalu znam drogę, przecież uwieczniałam już tutaj narodziny Gosi. Emocje rosną. Wchodzę do sali porodów rodzinnych, a w niej witają mnie z uśmiechem przyszli rodzice i przemiła położna, która okaże się ogromnym wsparciem dla rodzącej. Po kilku godzinach Piotruś wita rodziców donośnym płaczem. Zdrowy chłopiec wywołuje wzruszenie u Mamy, Taty, a także… u mnie 🙂 Przecież jeszcze niedawno brali ślub, a teraz towarzyszę Im w narodzinach drugiego dziecka! Oczywiście wzruszenie nie przeszkadza mi w uwiecznieniu tych niesamowitych chwil 🙂 Jestem szczęśliwa, że mogę towarzyszyć Wam w podróży przez życie. Niech powyższe słowa będą uzupełnieniem historii opowiedzianej kadrami. Zapraszam. Lekarz, który po narodzinach zagaduje mnie o aparaty i obiektywy oraz wymienia się doświadczeniami fotograficznymi dodaje jeszcze więcej uśmiechu do tego wyjątkowego dnia 🙂 Na koniec jeszcze parę zdjęć, które ostatnio miałam okazję wykonać – chłopak rośnie jak na drożdżach 🙂 Jeśli spodobały Wam się moje zdjęcia zapraszam również do odwiedzenia fanpage na Facebooku.
Kobieta udaje, że rodzi małego kotka - zdjęcie z galerii: Te zdjęcia z porodu wywołały kontrowersje. Co miała na myśli młoda Amerykanka?
Bycie rodzicem to ogromne wyzwanie. Poza zapewnieniem maluchowi opieki i bezpieczeństwa trzeba również dobrze go wychować i wyedukować. Jednak do tego wszystkiego niezbędna jest cierpliwość, która często jest przez dzieci nadwyrężana. Przekonała się o tym ta młoda mama, która zaniemówiła, widząc krwawą kałużę na podłodze, po tym, jak zostawiła córkę na chwilę samą. Zobacz film: "Matka przestrzega przed niebezpiecznym wyzwaniem" spis treści 1. Dziecko pozostawione bez opieki 2. Stoicki spokój mamy 3. Wypadki w domu groźne dla życia dzieci 1. Dziecko pozostawione bez opieki Wraz z przyjściem dziecka na świat, dorosłym zmienia się podejście do życia. Niektóre rzeczy przestają być istotne, a rodzice nabierają więcej dystansu do problemów, które niegdyś mogły spędzać im sen z powiek, jak np. utrzymanie porządku. Ta młoda mama jest tego doskonałym przykładem. Kobieta zostawiła małą córeczkę w pokoju i wyszła na chwilę do łazienki. Kiedy wróciła, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Mała dziewczynka wylała na jasną podłogę cały pojemnik czerwonej farby akrylowej. Kiedy krwawa kałuża była już na parkiecie, weszła w nią i rozprowadziła brudnymi stópkami po całym pomieszczeniu. Widząc efekt swojego dzieła, dziewczynka postanowiła przenieść je również na pionową płaszczyznę, malując po białych ścianach i meblach. Dziewczynka rozlała farbę na podłodze (Facebook) 2. Stoicki spokój mamy Młoda mama wiedziała, że nie ma sensu się denerwować. Jednak zanim zareagowała, postanowiła uwiecznić dzieło córki. Po tym, jak sprzątnęła krwawą plamę i wytłumaczyła dziecku, że to nie był najlepszy pomysł, postanowiła opublikować zdjęcia arcydzieła na grupie dla mam. "Jak wam mija sobota?" – napisała pod zdjęciem. Inne użytkowniczki żywo zareagowały na zabawny post. Wiele z nich przyznało, że nie umiałyby być tak cierpliwe, jak ona. Niektóre mamy przytoczyły nawet podobne historie ze swoimi dziećmi. "Mój syn wymalował brata zieloną farbą. Wyglądał jak Shrek" – napisała jedna z nich. "Całkowicie łączę się z tobą w bólu. Kiedy moja córka miała rok, zostawiłam ją na chwilę z torebką mąki. Nie muszę mówić, co się z nią stało" – skomentowała druga. "Nawet jeśli na początku nie było ci do śmiechu, to popatrz, ilu osobom poprawiłyście humor" – zauważyła kolejna. Młoda mama zareagowała na słowa wsparcia i udostępniła również zdjęcie po sprzątaniu. Po czerwonej kałuży nie został nawet ślad. Na podłodze nie został ślad (Facebook) 3. Wypadki w domu groźne dla życia dzieci To w domu dochodzi do największej liczby wypadków z udziałem dzieci w wieku od 1 do 5 lat. Wielu najmłodszych musi być z tego powodu hospitalizowanych, niektóre z tych zdarzeń kończą się trwałym kalectwem lub śmiercią. W domach często dochodzi do zatruć, zwłaszcza w wyniku wypicia lub spożycia chemikaliów i leków. Ciekawy świata maluch może wziąć butelkę płynu do czyszczenia toalety za napój i zechce go skosztować. A nawet niewielka ilość chemikaliów może prowadzić do tragedii. Wszystkie środki czystości, rozpuszczalniki, preparaty do udrażniania rur należy trzymać poza zasięgiem dzieci. Nigdy nie należy przelewać ich do butelek po napojach lub słoików. Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez Polecane polecamy
62aH. 309 369 70 235 247 228 119 0 350

zdjęcia z porodu na facebooku